SZTUKA REFOTOGRAFII - MARCIN MOŚCICKI - TURYSTYKA HISTORYCZNA - HISTORIA, PRZYGODA, PASJA, HOBBY

Szukaj
Idź do spisu treści

Menu główne:

SZTUKA REFOTOGRAFII - MARCIN MOŚCICKI

CZYTELNIA
 
 
 
Inowrocław<br>Orlowerstrasse 1911 rok ul. Orłowska 2012 rok
 
 
        
       Na początku ubiegłego wieku, podobnie jak współcześnie, wszelkie kataklizmy i ludzkie dramaty ściągały rzesze gapiów. Ograniczony dostęp do wiadomości, których jedynym źródłem była ówczesna prasa powodował, że na miejscu każdej z katastrof, oprócz mieszkańców, pojawiali się tylko nieliczni reporterzy i przedstawiciele lokalnych wydawnictw. To dzięki ich pracy, zachowanej w formie korespondencji prasowych okraszonych bezcennymi fotografiami dokumentującymi chwile grozy, mamy współcześnie możliwość poznania skutków żywiołów.

       Corocznie 7 listopada, obchodzimy kolejną rocznicę najbardziej spektakularnej katastrofy budowlanej spośród tych, które miały miejsce w Inowrocławiu. Będący jej konsekwencją niewyobrażalny dramat, jakim było dla mieszkańców zniszczenie ich dotychczasowego majątku sprawia, że po ponad stu latach przyglądamy się tym miejscom z pewną trwogą licząc, że sami podobnych tragedi nigdy nie doświadczymy.

7 listopada 1911 roku w godzinach przedpołudniowych (ok. 9 rano), zapadła się znaczna część zachodniej ściany trzykondygnacyjnej kamienicynależącej do kupca ReetzaWygląd sprzed katastrofy, położonej przy ówczesnej Orlowerstrasse 12 kamienicy,  dla wielu czytelników wciąż pozostaje zagadką i nie jest tak rozpropagowany jak ujęcia utrwalające postępującą i rozłożoną w czasie destrukcję zapadającego się budynku. Dlatego warto zwrócić uwagę na ten rzadki kadr, przyjmujący formę fotografii reklamowej (sklepu i restauracji), na której, z dużym prawdopodobieństwem i według ówczesnych standardów, znajdują się również lokatorzy tego sześciomieszkaniowego budynku. Przez kolejne dni proces poszerzania się zapadliska postępował, zabierając ostatecznie ze sobą w ziemską czeluść całą budowlę, a wraz z nią pamięć o jej domownikach i architekturze najokazalszej wówczas kamienicy przy dzisiejszej ul. Orłowskiej. 
Pośród lokatorów i ich rodzin, którzy utracili cały swój dotychczasowy dorobek byli: księgowy Borówka, pracownik kolei Hildebrandt, mechanik Klawiński, mistrz Steiner,  kierownik poczty Rozwarski oraz właściciel znajdującego się na parterze sklepu wielobranżowego i restauracji p. Słupiński, u którego można było zaopatrzyć się 'na wynos' m.in. w likiery i spirytus, o czym informuje nas widoczna na kadrze obok reklama sklepu (fot.1). Wspomniana widokówka ukazała się nakładem inowrocławskiego wydawnictwa 'Kujawischer Bote' i jest jednocześnie pierwszą, na której uchwycono najwcześniejszy etap zapadania się kamienicyWysłana została do Torunia 7 czerwca 1912 roku, czyli równe siedem miesięcy po katastrofie. Widzimy na niej zawaloną południowo-zachodnią część budynku. Do południowej ściany przylegał przydomowy ogród, odgrodzony od ulicy drewnianym płotem (widoczny na wcześniejszym zdjęciu). Dlaczego o nim wspominam? Otóż w wieczór poprzedzający dzień katastrofy, czyli 6 listopada, zaobserwowano w jego obrębie zapadanie się ziemi. Następnego ranka, tj. w dzień katastrofy, na ścianach mieszkań pojawiły się powiększające się z minuty na minutę rysy, przyjmujące następnie formę poszerzających się pęknięć. Odpadający tynk i drżenie mebli były dla mieszkańców znakami do podjęcia decyzji o natychmiastowej ewakuacji, po której jako pierwszy runął z hukiem fragment zachodniego szczytu domu, pozostawiając po sobie chmurę pyłu.

 
 
Inowrocław<br>Orlowerstrasse 1911 rok ul. Orłowska 2012 rok
 
 
        Druga z prezentowanych widokówek również ukazała się nakładem 'Kujawischer Bote'. W oryginale składają się na nią dwa widoki w pionowym zestawienu: ten wyżej prezentowany wraz z kadrem omawianym w kolejnym akapicie. W porównaniu do wcześniejszego zdjęcia widać postępujący proces niszczenia kamienicy. Do południa 8 listopada zawaliła się blisko połowa budynku. Kolejne obsunięcia nastąpiły po południu i w nocy oraz następnego ranka (9 listopada). Zniknęła w otchłani resztka południowej elewacji (z reklamami) oraz klatka schodowa, odsłaniając przy tym m.in. wnętrza przylegających do niej lokali. Widzimy tam zaścielone kołdrą łóżko, a piętro niżej pokój z krzesłem, komodą i obrazem na ścianie (fot.2). Podobny widok ukazuje nam szczytowe mieszkanie na pierwszym piętrze, które na poprzednim zdjęciu zasłonięte było zawalonym drewnianym stropem (fot.3). Do tego momentu połać dachu jest jeszcze cała, lecz osłabiona konstrukcja pod swoim ciężarem zaczyna się załamywać. Widać też, że pomieszczenia gospodarcze zlokalizowane w głębi posesji zaczynają się zapadać, a zatem zapadlisko zwiększało swą średnicę w kierunku północno-zachodnim.
 
 
       
10 listopada. Dramat trwa... Na miejscu zdarzenia pojawiają się osoby cywilne, zapewne urzędnicy (pośród których charakterystycznym wydaje się być jegomość z dokumentacją pod pachą) oraz pruscy żandarmi pilnujący mienia i ewakuowanych sąsiednich budynków. Widać, że są świadomi wykonywania fotografii, gdyż pozują spoglądając w stronę fotografa. Jeden z funkcjonariuszy nie wytrzymał stania w bezruchu, stąd też jego sylwetka niczym rozmazane widmo stoi nad czeluścią (fot.4). Z kamienicy pozostaje ostatni fragment stanowiący 1/3 pierwotnej wielkości. To część domu, w której znajduje się m.in. mieszkanie głównego kierownika poczty - Rozwarskiego. Zapadła się już druga klatka schodowa oraz kolejne ściany, co pozwala nam zajrzeć do wnętrza kolejnych mieszkań. Tym razem jakość zdjęcia umożliwia precyzyjną identyfikację mienia. I tak w mieszkaniu na drugim piętrze podziwiać możemy głowy jelonków, nad którymi wiszą trzy duże obrazy. Jeden z nich wygląda na portret, zapewne rodzinną pamiątkę. Tuż pod nimi znalazło się również miejsce na torebkę (fot.5). Natomiast piętro niżej, zapewne w wyniku pospiesznej ewakuacji, na ścianie pozostał wiszący płaszcz w towarzystwie jeszcze całego lustra (fot.6). Na parterze widzimy osłonięte od góry zapadniętym stropem pomieszczenie, w którym do ściany przylega stół (fot.7).
To ostatnie znane mi zdjęcie, na którym widać jeszcze budynek. Sąsiednie domy ze względów bezpieczeństwa na polecenie nadzoru budowlanego zostały ewakuowane przez spontanicznie pomagających mieszkańców oraz przybyłe na miejsce zdarzenia służby. Spośród tych ostatnich jako pierwsza na miejscu pojawiła się straż pożarna oraz zespół medyczny Czerwonego Krzyża, a wraz z nimi policja i żołnierze z lokalnego garnizonu. Rodziny, które stały się bezdomne, zostały tymczasowo zakwaterowane i zaprowiantowane przez władze w wolnych mieszkaniach i pensjonatach. Ciekawostką jest fakt, że ta foto widokówka została wysłana 15 listopada 1911 roku, a więc w tydzień po katastrofie! Niestety, treść korespondencji jak i miejscowość, do której nadawca wysłał zdjęcie pozostaną zagadką, ponieważ są niewyraźne.
 
 
Inowrocław<br>Orlowerstrasse 1911 rok ul. Orłowska 2012 rok
 
 
        Po budynku pozostał tylko strzęp muru przylegający do sąsiadującego z nim od strony północnej dwukondygnacyjnego budynku mieszkalno-handlowego. Całość wygląda jakby była przyprószona śniegiem, a zatem zdjęcie wykonano w stosownym i znanym wyłącznie jego autorowi odstępie czasu. Może to jeden z pierwszych listopadowych opadów, które pojawiły się w tamtym pamiętnym roku? To i wiele innych pytań związanych z tą katastrofą pozostanie bez odpowiedzi. Na jedno z kluczowych, jakie nasuwa się wstępie opisywanej historii: czy tak duża katastrofa budowlana pociągnęła za sobą ofiary w ludziach? - znamy odpowiedź, która brzmi: nie. Pogłoski o tym, że ludzie zostali również pochowani pod gruzami nie znalazły potwierdzenia w relacji przybyłego od razu na miejsce zespołu medycznego Czerwonego Krzyża, który nie musiał podejmować żadnych działań, gdyż żaden z mieszkańców nie zgłosił kontuzji.
Poświęćmy trochę czasu na samodzielne porównanie kadrów. Widzimy, że do dnia dzisiejszego nie zachował się sąsiedni budynek. Okoliczności i charakter zdarzenia wskazują, że z uwagi na bezpośrednie sąsiedztwo i lokalizację w strefie zagrożenia, został on rozebrany prewencyjnie. Przetrwał natomiast dom widoczny w głębi, do którego w późniejszym czasie dobudowano niższy, a zatem lżejszy, dwukondygnacyjny budynek mieszkalny. 
 
 
Na koniec ostatni widok oddający pełnię dramatu. Współcześnie taki krajobraz wzbudziłby trwogę, a co dopiero na początku XX wieku. Warto jednak przyjrzeć się dokładniej informacjom zatrzymanym w kadrze, w którym na pierwszym planie widzimy głęboką na 14 metrów dziurę, na dnie której unoszą się na powierzchni słonego lustra wody deski i belki pochodzące ze zniszczonej kamienicy. Widać, że cały teren został zabezpieczony przed osobami postronnymi. Solidne drewniane ogrodzenie (w przeciwieństwie do współcześnie obowiązujących taśm ostrzegawczych) uniemożliwiało dostęp osobom niepowołanym do miejsca tragedii. Ponadto zauważyć możemy tablice ostrzegawcze informujące o zagrożeniu (fot. 8). Wspomniany w poprzednim akapicie budynek został również objęty tą strefą, a zatem należy podejrzewać, że został w późniejszym czasie profilaktycznie rozebrany, gdyż nie dotrwał do czasów nam współczesnych. Dla dociekliwych informacja: poza funkcją mieszkalną pełnił on również handlową o czym informuje widoczny nad wejściem szyld reklamowy: 'skład mąki' (fot.9). Wcześniej wspomniane sąsiadujące z zapadliskiem domy, na czas opanowania zagrożenia wyłączono z eksploatacji, co być może ułatwiło fotografowi (pracującemu dla Isidora Themala z Poznania, którego nakładem została opublikowana ta widokówka), wykonanie z dachu jednego z nich dokumentalnego ujęcia, najbardziej oddającego trwogę tamtych dni i ogrom zdarzenia. To dzięki jego pracy możemy dostrzec na horyzoncie jeden z kilku inowrocławskich wiatraków, którego lokalizacja i wizerunek nie są powszechnie znane mieszkańcom współczesnego Inowrocławia (fot.10).

Ostatecznie uformowane zapadlisko osiągnęło rozmiar 1400 m2 i zostało drugim co do wielkości zapadliskiem w historii miasta. Wcześniejsza katastrofa, nie mniej spektakularna, miała miejsce 9 kwietnia 1909 roku. Wtedy to w rozpadlinę o powierzchni 360 m2 runęło północne ramię transeptu kościoła Matki Boskiej. Późniejsze, które odcisnęło swe piętno na przemysłowej części miasta, powstało 27 listopada 1917 roku przy dzisiejszej ulicy Zapadłe i było największym, bo liczącym 2000 m2, w lokalnej historii. Nasilenie tych zjawisk i ich dramaturgia były poważnymi ciosami dla rozwoju miasta, które zaciążyły na nim po dzień dzisiejszy. Od tej chwili budowlana ekspansja uległa zahamowaniu, kończąc tym samym okres architektonicznej prosperity.


Marcin Mościcki
 7 listopada 2014-2020
 
 
 
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego