I Konferencja Popularno-Naukowa na Zamku... - TURYSTYKA HISTORYCZNA - HISTORIA, PRZYGODA, PASJA, HOBBY

Szukaj
Idź do spisu treści

Menu główne:

I Konferencja Popularno-Naukowa na Zamku...

CZYTELNIA > Reportaże
 

I KONFERENCJA POPULARNO - NAUKOWA
NA ZAMKU KSIĄŻ


    Maj to miesiąc kojarzący się większości z okresem rozkwitu kasztanów, czasem matur i kolejną grupą
osób przekraczających próg egzaminu  dojrzałości . To również czas skonkretyzowania planów na nadchodzące wakacje. W naszym przypadku miesiąc ten, okazał się nie tylko nazwą kolejnego miesiąca w roku, ale przede wszystkim elektryzującym hasłem, którego rozwinięciem była I Konferencja Popularno - Naukowa na Zamku Książ.
Odbyła się w dniach 26 - 28 maja 2006 roku, pod roboczym tytułem "Zamek Książ w kompleksie Riese". SHT Bastion również podpisało listę obecności na Konferencji. Bogactwo atrakcji było tak wielkie, że ich opis zająłby niepotrzebną ilość cennego czasu, zniechęcając tym Szanownych Czytelników do dalszego zgłębiania treści niniejszego felietonu. Trzy kalendarzowe dni rozłożyły się na nieproporcjonalną pod względem godzin ilość atrakcji jakie czekały na uczestników. Wraz z małżonką mieliśmy niekwestionowaną przyjemność przebywania w grupie czerwonych, z którą to było nam bardzo miło dzielić wspólnie cały weekend. Otoczenie osób będących pasjonatami przybyłymi tutaj z najdalszych zakamarków naszego kraju, sprzyjało nawiązywaniu licznych znajomości pomiędzy ludźmi z  branży . Przydzieleni zostaliśmy do grupy  czerwonych , której to genezy kolorystyki nie należy wiązać z jakąś opcją polityczną. Był to zwykły przydział ułatwiający koordynację uczestników, którym przydzieleni zostali opiekunowie. Naszym została redaktor naczelna miesięcznika Odkrywca (do lektury którego tak na marginesie zachęcam), która w oparciu o swój profesjonalizm stanęła na wysokości zadania.  

    Dzień pierwszy oprócz obowiązkowej akredytacji uczestników, wypełniły prelekcje i wykłady poruszające swą
tematyką zagadnienia związane z eksploracją, w szerokim tego słowa znaczeniu. Była mowa m.in. o metodach poszukiwań, o historii regionu rozpatrywanej przez pryzmat ostatniej wojny, o najnowszych odkryciach na terenie Gór Sowich i na terenie samego Zamku Książ. Zaangażowanie w zgłębianie treści wykładów pochłaniało niezliczoną ilość kalorii, które to na koniec dnia uzupełniliśmy podczas wspólnej kolacji w jednej z zamkowych komnat.
Dzień drugi i trzeci to dni aktywnej turystyki. Jako grupa czerwona rozpoczęliśmy sobotni poranek od zwiedzenia poziomu drugowojennych podziemi znajdujących się pod zamkiem, niedostępnych na co dzień dla ruchu turystycznego i zajmowanego współcześnie przez Instytut Geofizyki PAN. Uwiecznienie na cyfrowej fotografii owianych tajemnicą podziemi, wprawiło niejedną osobę w stan euforii, w tym przypadku całkowicie uzasadnionej. Następnym etapem był Walim z osławionymi poniemieckimi tajemnicami sztolni kompleksu Rzeczka, w oparciu o którego bazę stworzonoskomercjalizowaną trasę turystyczną, przybliżającą historię jednej z kilku części kompleksu Riese . Z ich przeznaczeniem wiąże się współcześnie wiele niedomówień, dodatkowo podsycanych licznymi publikacjami, próbującymi rozwikłać jedną z wielu osławionych zagadek III Rzeszy. Nieprzyczyniwszy się do ich rozwiązania wróciliśmy na zamek, po którym rozpoczęliśmy swoistą  Wielką Pardubicką  - gonitwę po wyjątkowo udostępnionych na czas konferencji niedostępnych dla ruchu turystycznegozamkowych komnatach, poddaszach czyli wszystkim tym co nas najbardziej ekscytowało. Zapomniane relikty mebli, stare ramy opuszczone i nie eksploatowane od ponad półwiecza pomieszczenia na jednym z poddaszy....rozgrabione parkiety... wszystko to jako plener fotograficzny stanowiło niepowtarzalny klimat. Dodatkowo pięknem i malowniczością  krajobrazu wokół Zamku Książ delektowaliśmy się z zamkowej wieży, po której poruszaliśmy się wężykiem, wspartym ruchem posuwistym zgodnym ze wskazówkami zegara, w trakcie którego łapaliśmy na szybko plenery, kontemplując piękno okolicznych Gór Sowich...

    Następnym punktem programu były podziemia dostępne z poziomu tarasu flory
- enigmatyczne ...kontrowersyjne...spiskowe teorie nie eksplorowania tego wszystkiego przyspieszały bicie serca, a wielowątkowe dyskusje na bieżąco weryfikowały poglądy i reprezentowane nastawienia poszczególnych odkrywców wśród których każdy miał swoją rację. Zdjęcia wyszły równie efektownie co poruszana tematyka :) Zabrakło w tym wszystkim możliwości rzeczowej dyskusji w szerszym gronie - może innym razem, podczas kolejnej Konferencji. Wolną chwilę zagospodarowaliśmy podziwianie okolicy z tarasu widokowego, położony na trasie szlaku prowadzącego do Starego Książa. Jedyną presją jaka miała na nas w tym momencie wpływ i która zakłócała osiąganą nirwanę, była świadomość zbliżającego się posiłku, jaki przewidziany był na ten wieczór. I nim to właśnie zamknęliśmy sobotnią gonitwę, której kres miał miejsce w kolejce za kolacją, która tego wieczoru odbyła się na tarasie. Okraszona jadłem i napitkiem z Hochbergowej kuchni dyskusja jaka wywiązała się pomiędzy uczestnikami, była ostatnim punktem programu tego dnia.
    Ostatni dzień - niedziela - godzinowo była łaskawsza dla czerwonych, gdyż startowaliśmy ok.9.30 plus mały
poślizg (oczywiście kontrolowany). Spacer malowniczym zamkowym parkiem na Stary Książ, wsparty dodatkowo opowieściami pana Andrzeja [choć nie wiem dlaczego na identyfikatorze miał Tomasz?- ale dołączę to do worka z tajemnicami Książa :) ] i szumem rzeki Pełcznicy, wprawiał w zachwyt wszystkich wrażliwych na piękno przyrody, wśród której obok atmosfery tajemnicy, równorzędną rolę odgrywała świadomość idealnie zagospodarowanego weekendu...Stary Książ przywitał naszą grupę swym urokiem w pełnej krasie. Kolejne kilometry taśm VHS, kolejne megabajty zdjęć cyfrowych - to wszystko odzwierciedlało atmosferę jaka towarzyszyła wszystkim uczestnikom. Droga powrotna Diabelskimi Mostkami, a następnie penetracja tunelu technicznego, który miałem przyjemność eksplorować z Panią Prezes, użyczając jej bezcennego w tych chwilach źródła światła :) W drodze powrotnej nie sposób było nie ulec pokusie (choć właściwszym byłoby napisanie bezwzględnej potrzebie) i wejść na wyższy poziom tunelu technicznego... Pisać i pisać można by wiele... sami wiecie - Wy wszyscy co byliście na miejscu.

    Tych, którym z różnych względów nie było dane przeżyć z nami tego wszystkiego, zapraszamy do
udziału w kolejnych plenerowych przedsięwzięciach, z których każde będzie niewątpliwą i niezapomnianą przygodą, bo czymże jest możliwość doświadczania tajemnic historii wzbogacających duszę o wiedzę na temat przeszłości, wobec każdego zabieganego dnia, przepełnionego pracą i gonitwą za dobrem doczesnym   jest czymś za czym warto wypatrywać, gdyż daje niekontrolowaną przez żadne instytucje czy urzędy, świadomość spełnienia marzeń, nad którymi trzeba pracować, by się spełniły.
    
    Dziękując tym samym za całą świetną zabawę wszystkim uczestnikom ,a przede wszystkim organizatorom,
kończę swą skromną (grubo okrojoną wbrew pozorom) relację...

Marcin Mościcki (2006)


 
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego