Steinsalzbergwerk Hohensalza - zapomniana kopalnia - TURYSTYKA HISTORYCZNA - HISTORIA, PRZYGODA, PASJA, HOBBY

Szukaj
Idź do spisu treści

Menu główne:

Steinsalzbergwerk Hohensalza - zapomniana kopalnia

GALERIA
 


ZAPOMNIANA KOPALNIA SOLI

STEINSALZBERGWERK INOWRAZLAW




    Tych spośród czytelników, którzy liczą, że w niniejszym artykule zobaczą urbexową fotorelację, z opuszczonymi zabudowaniami pokopalnianymi na pierwszym planie, od razu ostudzę. Nie będzie nic z tych rzeczy, z prostego powodu, ponieważ niczego nie ma! Zapomniana kopalnia, dosłownie i w przenośni, to określenie odnoszące się do pierwszej głębinowej kopalni soli kamiennej w Inowrocławiu, której materialnych śladów we współczesnym krajobrazie miasta nie znajdziemy, pomimo, że tak naprawdę to od niej wszystko się zaczęło...

   Żyjemy w czasach, w których mieszkańcy młodego pokolenia, poza nielicznymi zainteresowanymi, wykazują niski poziom świadomości historycznej dotyczącej ich rodzinnych miejscowości. Podobnie zdecydowana większość Inowrocławian nie rozpatruje historii swojego miasta przez pryzmat górnictwa, któremu zawdzięcza dzisiejszą pozycję. Na ten stan ma wpływ wiele czynników, częstokroć niezależnych od jednostki. Słowa kopalnia soli, o ile w ogóle znajdują jakiś posłuch, o tyle w konfrontacji z miejską przestrzenią przegrywają z kretesem. We współczesnej panoramie miasta nie znajdziemy charakterystycznych elementów z jakimi kojarzone są kopalnie. Ostatnia wieża wyciągowa kopalnianego szybu zniknęła z powierzchni ziemi w drugiej połowie lat 90. ubiegłego wieku (tj. 1997r.), a pokopalniane zabudowania i tereny w większości przeszły w prywatne ręce. Pozostałe nieliczne obiekty, zostały adaptowane do nowych funkcji, lecz zdecydowana większość, która przy odrobinie szczęścia uchowała się od zniszczenia bądź rozbiórki, po prostu odchodzi w niepamięć. Brak wytyczonych szlaków turystycznych w formie tak modnych ostatnio ścieżek edukacyjnych oraz jakichkolwiek tablic informacyjnych stanowiących ich merytoryczne uzupełnienie skutkuje tym, że drzemiący w wielu miejscach turystyczny potencjał pozostaje niewykorzystany. Konsekwencją tego jest obniżenie turystycznej atrakcyjności miasta, które przyjezdnym osobom ma coraz mniej do zaoferowania... Przyczyn tego stanu jest wiele, podobnie jak metod ich zapobiegania, lecz o nich na początku nie będziemy rozprawiać. Warto jednak zaakcentować, że historyczny analfabetyzm zatacza coraz szersze kręgi i spływa niczym lawina na kolejne pokolenia. Bez odpowiedniego zaplecza i świadomości znaczenia potrzeby propagowania historii małych ojczyzn, utrwalanie, w tym przypadku górniczych tradycji, jest dość ciężkim zadaniem i częstokroć przybiera formy karykaturalne. Za przykład niech posłuży fakt, że na terenie miasta dwie wzajemnie (administracyjnie) antagonizujące się instytucje, prowadzą odrębne stałe wystawy poświęcone lokalnemu solarstwu, o których niewielu słyszało. Wszystko to za sprawą niedostatecznej jakości ich przestrzennej promocji (czyt. jej braku), bez której ciężko jest zwrócić uwagę współczesnego turysty.
Przywołajmy więc z niepamięci duchy kopalni, która do tej pory nie doczekała się należytego upamiętnienia. Jej nieliczne fotografie pojawiające się sporadycznie w lokalnych mass mediach nie dość, że nie wyjaśniają utrwalonej na nich lokalizacji, to niejednokrotnie wprowadzają w błąd ich odbiorców niewłaściwym opisem, nie doprecyzowując szczegółów czy wręcz fałszują historię. Co ciekawe, pytania i prośby ze strony zainteresowanych osób o bardziej szczegółowe przybliżenie lokalizacji danego kadru, najczęściej nie spotykają się z próbami zaspokojenia ich ciekawości. Wszyscy znamy ogólne i uniwersalne określenia w stylu: to tu, to tam, gdzieś jakoś, które w odniesieniu do tytułowej kopalni poszerzone o lakoniczne zwroty, że była i została zatopiona, albo że zapadła się i od niej teraz ulica nosi nazwę 'Zapadłe', wciąż nie udzielają satysfakcjonujących odpowiedzi na pytania, jak choćby na te dotyczące jej wyglądu i lokalizacji. Tak też jest w przypadku kilku znanych, głównie lokalnym filokartystom, widokówek, które służą za ilustracje do tematów związanych z inowrocławskimi kopalniami. Niestety, w większości okraszone są mało trafnymi czy wręcz błędnymi opisami prezentowanych miejsc. Takich niedoskonałości, poza amatorami oraz lokalnymi propagatorami historii, nie unikają również autorzy „szanowanych” publikacji książkowych. Konsekwencją tego jest utrzymujący się stan niewiedzy, przekazywany na następne pokolenia, coraz mniej zainteresowane historią, coraz mniej obecne w realnym życiu.
    Być może i Ty drogi czytelniku jesteś jedną z tych osób, dla których słowa: Zapadłe bądź Zarwane, używane w kontekście historii inowrocławskiego solarstwa, brzmią znajomo, ale czy znasz ich źródło? Mam cichą nadzieję, że dzięki dzisiejszej lekturze, przybliżającej okoliczności i miejsca w jakich doszło do ważnych dla historii miasta Inowrocławia zdarzeń, będziesz bogatszy o tę wiedzę, a jej ewentualna weryfikacja w terenie przyniesie Ci odrobinę satysfakcji.
  Interesująca nas kopalnia soli kamiennej znajdowała się w rejonie miasta określanym jako "zapadłe". Brzmi znajomo, prawda? Ów termin używany naprzemiennie z "zarwanym" odnosi się do enigmatycznego rejonu, zajmowanego współcześnie przez ogrody działkowe położone po obu stronach odchodzącej od ulicy Świętokrzyskiej i wyłączonej w większości z ruchu kołowego ulicy Zapadłe [fot.2] oraz położonego na jej końcu skweru [fot.3]. To właśnie w obrębie ostatniego z wymienionych, w roku 1873 radca handlowy z Katowic Friedrich Grundmann i dyrektor kopalni Carl Klausa spod Wrocławia, właściciele powstałej ze złączenia trzech pól górniczych (Josephine, Gabriele i Vatersegen) [fot.4spółki 'Steinsalzbergwerk Inowrazlaw' (1874r.) [fot.5], przystępują do budowy pierwszej w historii miasta Inowrocławia kopalni głębinowej (podziemnej), w której wydobycie, w odróżnieniu od dotychczasowych kopalni otworowych, odbywało się metodą komorową. Pięć lat zgłębiania szybu, który od nazwiska współwłaściciela będącego jednocześnie dyrektorem kopalni przyjmuje nazwę 'Klausa', owocuje w roku 1878 osiągnięciem głębokości wynoszącej początkowo 156 metrów, by w miarę rozwoju kopalni osiągnąć niespełna 179 metrów.

   W tym czasie równolegle do prowadzonych prac powstają pierwsze zabudowania nowopowstałej kopalni. Obok budynków socjalnych i administracyjnych, zlokalizowanych przy współcześnie nieistniejącej Drodze do Szosy (z niem. Weg nach Chaussee, w późniejszym okresie przekształconej w Michael Levy Strasse, a w 1919 przemianowanej na Obredka) łączącej ówczesne Alte Posener Strasse (ul. Staropoznańską) z Posener Chaussee (ul. Poznańską) [fot.6], na zachód od ulicy Staropoznańskiej pojawiają się pierwsze obiekty przemysłowe, stanowiące zalążek rozrastającego się w miarę upływu lat solnego imperium [fot.7]. Od 1879 roku spółka zaczęła zaopatrywać w solankę państwową warzelnię soli, której dotychczasowe kopalnie otworowe okazały się za mało wydajne. Dodatkowe zapotrzebowanie na ten surowiec wzrosło wraz z uruchomieniem produkcji sody w roku 1882, w założonym trzy lata wcześniej w podinowrocławskich Montwach przedsiębiorstwie "Chemische Fabrik Montwy - Robert Suermondt und Co".
Okres prosperity trwał, a doprowadzona od głównego węzła do kopalni linia kolejowa [fot.8] z własnym trzytorowym dworcem towarowym (Bahnstation Klausaschacht), wydłużona w 1882 roku do mątewskich zakładów sodowych i nadnoteckiego portu rzecznego, zapewniała nieograniczoną dystrybucję na zewnętrzne rynki zbytu wydobywanych kopalin, uniezależniając zakład od lokalnych odbiorców. Przy tej okazji warto wspomnieć, że relikty dawnej linii kolejowej łączącej inowrocławski dworzec ze stacją Klausaschacht, odnajdziemy współcześnie w postaci odcinków ulic biegnących śladem jej torowiska, począwszy od ul. Bocznej [fot.9 i 10], po fragment dawnego nasypu po którym wytyczona została ul. Piłsudskiego [fot.11 i 12].
Również w roku 1882, sześćdziesiąt metrów na wschód od szybu 'Klausa', rozpoczęto budowę drugiego szybu - 'Sedan'. Jego nazwa utrzymana w patriotycznym duchu, miała być nawiązaniem do zwycięskiej dla wojsk pruskich w ramach wojny francusko-pruskiej bitwy pod Sedanem z 1870 roku. W przeciągu trzech lat (1885r.) szyb osiągnął głębokość 180 metrów, a jego stalowa wieża wyciągowa była pierwszą tego typu w panoramie miasta, nie mając sobie równych przez długie lata [fot.13].
Połączone podziemnym chodnikiem szyby utworzyły kompleks górniczy, gdzie oprócz wiodącej soli kamiennej i solanki, wydobywano również gips. Dotychczasowa produkcja tego ostatniego okazała się na tyle niewystarczająca, że postanowiono rozbudować zakład o jeszcze większą i nowocześniejszą w stosunku do poprzedniej fabrykę gipsu. Otworzono ją obok szybu 'Sedan' w roku 1899.
Odtąd lokalizację solnego kompleksu w miejskiej przestrzeni umożliwiał najokazalszy ze wszystkich dotychczasowych wchodzących w skład kopalni obiekt - należący do fabryki gipsu czterdziestometrowy komin, który jak na ówczesne czasy, był najwyższym obiektem architektonicznym w tej części rozwijającego się miasta. [fot.14].

Wiele elementów sztukateryjnych zdobiących elewacje licznych miejskich kamienic zawdzięcza swoje pochodzenie temu miejscu. Gips, obok soli, był drugim ważnym surowcem stanowiącym o przemysłowej potędze kopalni. Wydobywano go, w początkowym okresie, w sposób nieusystematyzowany (tj. nieregularne wyrobiska bez pozostawienia filarów) na poziomach 122 i 132 metrów, natomiast sól kamienną wybierano na głębokościach 155 i 180 metrów.
Na poziomie 155 metrów przez wybieranie i połączenie komór utworzono olbrzymie pole odbudowy z małym filarem w części centralnej. Największa komora miała wymiary 200 x 25 x 12 metrów. Z czasem przyjęto regularniejszą formę eksploatacji złóż, tworząc komory o rozmiarach 20 x 10 x 12 metrów (dł./szer./wys.) z pozostawieniem 10 m grubości filarów ochronnych. W 1904 roku nastąpiła fuzja kopalni z pierwszą w Polsce fabryką sody, które odtąd nazywały się 'Steinsalz und Sodawerke G.m.b.H.' [fot.15], by po trzech latach przejść na własność belgijskiego koncernu Solvay (1907 r.).

   Punktem zwrotnym dla historii prywatnej kopalni i powolnego schyłku jej dotychczasowego funkcjonowania, okazała się działalność konkurencyjnego państwowego przedsiębiorstwa. W 1907 roku doszło w nim do zachwiania gospodarki wodnej (nastąpiło połączenie wód nadkładowych z wyrobiskami), w którego następstwie zatopieniu uległy wszystkie poziomy funkcjonujących kopalń głębinowych na terenie miasta. Od października 1907 roku kopalnie, w swej dotychczasowej formie, były nieczynne. Profil produkcji kopalni prywatnej został zawężony wskutek niedostępności podziemnych złóż gipsu i przez kolejne blisko półtorej dekady opierał się wyłącznie na pobieraniu solanki z zalanego szybu 'Klausa'. Prowadzone, pomimo spadku efektywności takiego wydobycia, przez obydwa przedsiębiorstwa (prywatne i państwowe), niekontrolowane eksploatacje zalanych złóż soli, wpłynęły na zachwianie statyki górnych warstw górotworu, powodując nasilenie się zjawisk krasowych w nakrywającej wysad solny gipsowej czapie, co doprowadziło do powstawania licznych zapadlisk na terenie miasta.
Do największego spośród nich doszło w obrębie pola wydobywczego opisywanej kopalni 9 lutego 1917 roku i objęło swym zasięgiem powierzchnię ponad 2000 m2 [fot.16]. Wpłynęło to na częściową likwidację przemysłowej infrastruktury. Obok zagrożonych mniejszych fabrycznych budynków oraz drobnych zabudowań  warsztatowych, magazynowych i stajni, rozebrano m.in. największy położony na granicy strefy zapadliska budynek fabryki gipsu. Całość objęta została wyznaczoną wokół strefą ochronną, w obrębie której, w ramach szeroko rozumianej profilaktyki, wyłączono również z użytkowania zabudowania administracyjno-socjalne z Michael Levy Strasse włącznie oraz miejską strzelnicę (fot.17) sąsiadującą z terenem kopalni, do której cztery lata wcześniej, w 1913 roku doprowadzono linię tramwajową (fot.18), służącą również górnikom dojeżdżającym do pracy. Posunięcia te doprowadziły wkrótce do nierentowności wspomnianej linii, wskutek czego zamknięto ją jeszcze tego samego roku, a po czterech latach zlikwidowano torowisko. Pomimo ryzyka wystąpienia podobnych zjawisk i ich dotychczasowych negatywnych skutków dla rozwijającego się miasta, zakaz pobierania solanki z zalanych szybów przez działające kopalnie wprowadzono dopiero w roku 1924, pięć lat po odzyskaniu niepodległości. Zapewnienie ciągłości produkcji solanki zmusiło wszystkie kopalnie do szukania nowych rozwiązań, z których powrót do eksploatacji swoich złóż metodą otworową okazał się w tamtym czasie najprostszym.
Ślady tej formy wydobycia w postaci osiemnastu zrębów szybów, z których kopalnia państwowa w latach 1921 – 1931 wykonała osiem natomiast należąca do spółki ‘Solvay’ dziesięć, znajdziemy współcześnie na obszarze okolicznych ogródków działkowych [fot.19-23]. Odejście od eksploatacji zalanych szybów i rozpoczęcie wydobycia otworowego z obszaru złoża położonego bliżej ulicy Poznańskiej oraz zainicjowanie w 1924 roku zgłębiania na nim szybu stanowiącego zalążek nowej głębinowej kopalni soli znanej już jako ‘Solno’ sprawiło, że z terenu kopalnianego imperium dawnej ‘Steinsalzbergwerk Inowrazlaw’ zaczęły ostatecznie znikać pozostałe, nieliczne już zabudowania, przywracając tym samym teren, gdyby nie zapadlisko, do niemal wyjściowego stanu sprzed prawie pół wieku. Jednym z ostatnich rozebranych pokopalnianych budynków był biurowiec z 1902 roku, który przetrwał do drugiej połowy lat 20. XX wieku.
    Czy jako odkrywcy zapomnianej historii odnajdziemy dzisiaj w terenie, coś jeszcze, co pozwoli nam na odbycie namiastki podróży do przeszłości, do czasów przemysłowej świetności tego miejsca?

Poza zrębami szybów czy wspomnianych śladach po  torowisku, warto zwrócić uwagę na samą ulicę Zapadłe nazywającą się wówczas Klausa Strasse [fot.24]. Ponadto dochodząca do niej bezimienna alejka [fot.25], będąca przedłużeniem obecnej ulicy Podgórnej, to dawna Bergstrasse [fot.26]. Podobnie z Weg nach Chaussee, czyli późniejszymi Michael Levy Strasse i Obredka [fot.27]. Dzisiaj jest jedną z działkowych alejek, oddzielającą wraz z betonowym parkanem dwa ogrody, lecz nadal, podobnie jak przed niespełna półtora wiekiem, łączy ulicę Staropoznańską z ulicą Poznańską. Dla wytrawnych poszukiwaczy, w obrębie dawnych terenów kopalni czekają też niespodzianki w formie słupków granicznych, rodem z zaboru pruskiego [fot.28].
A co z samym zapadliskiem? Przez wiele dziesięcioleci miejsce katastrofy służyło miastu za wysypisko odpadów [fot.29]. W międzyczasie w jego sąsiedztwie utworzono pracownicze ogrody działkowe, które po zamknięciu wysypiska częściowo wchłonęły jego obszar.

    Współcześnie, z uwagi na znaczne przeobrażenia jakie nastąpiły na powierzchni gruntów, w obrębie których znajdowała się kopalnia, ciężko jest sobie wyobrazić, że miejsce kojarzące się głównie z rekreacją i wypoczynkiem, w przeszłości wypełnione było przemysłowym gwarem, pod który doprowadzona była linia kolejowa.
    Czy to już koniec historii tego miejsca? W ujęciu materialnym - tak, w badawczym rozpatrywanym przez pryzmat archeologii krajobrazu - nie. Przykładem niech będzie  jedno z ostatnich odkryć związanych z pokopalnianymi zabudowaniami, gdzie  podczas przygotowań materiału do niniejszego artykułu opisywany obszar poddany został  fotogrametrycznej analizie przy użyciu technologii LiDAR. W jego obrębie natrafiono na negatywy fundamentów kilku budynków starego kompleksu. Zalegające w ziemi od niespełna półtora wieku artefakty, z których najbardziej czytelny należy do przyległej do szybu Klausa kotłowni, stały się jednymi z ostatnich świadków zamierzchłej świetności tego miejsca, o istnieniu których niewielu zdaje sobie sprawę [fot.30].

    Czy można zatem wyciągnąć jakieś konstruktywne wnioski z przytoczonej historii zapomnianej kopalni? Wydaje się, że skuteczną formą wyrwania jej z historycznego niebytu, byłoby zainteresowanie tematem władz miasta. Odpowiednio zmotywowane do utworzenia ścieżki dydaktycznej, skorzystałyby na tym wielopłaszczyznowo. Niewątpliwy walor edukacyjny dla lokalnej społeczności jak i wzbogacenie oferty nielicznych atrakcji dla ruchu turystycznego, wydają się być wystarczająco zasadnymi, dla utworzenia na bazie pokopalnianych reliktów trasy edukacyjnej dzięki, której przywróciłyby zatarte dzieje zapomnianych kopalni i ich historii , zarówno Steinsalzbergwerk Inowrazlaw jak i pozostałych, których sylwetki wykraczają poza zakres niniejszego opracowania. Wszystkie one, aktualnie skazane są na turystyczno-historyczne zapomnienie i tylko dzięki nielicznej grupie pasjonatów udaje się ocalić ich pamięć dla przyszłych pokoleń. 
Niewykorzystany i z każdym dniem malejący potencjał kurczących się zasobów inowrocławskiej architektury przemysłowej, zasługuje na coś więcej niż tylko wzmianki w lokalnych mass mediach, które w większości przypominają sobie o solnej historii miasta jedynie przy okazji górniczego święta…


- Marcin Mościcki
  marzec - wrzesień 2020 [ver. www 9 lutego 2021 r.]
 

 
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego